Żurek - as Donalda Tuska 2
W historii nie ma takiego trybu: "gdyby było inaczej, to...".
Historia już się zdarzyła, nie można jej cofnąć, tylko zmagać się z jej skutkami - dobrymi bądź złymi - i ewentualnie zmieniać.
Logicznie uzasadniał to Hegel: to musiało się zdarzyć, bo nie jesteśmy w stanie udowodnić czegoś zupełnie innego.
W innym wypadku jest to historia alternatywna, a ta przynależy literaturze pięknej, w której możemy się zanurzyć w fikcji. Ale to tylko fikcja.
Zdarzył nam się Karol Nawrocki, przez wielu nie uznawany za prezydenta. Dla mnie też jest Sutenerem RP, ale jednak dzierży funkcję prezydenta.
Przecież z tego powodu nie strzelimy sobie w łeb, bo życie mamy jedno i Polskę jedną.
Możemy oceniać Nawrockiego po jego działaniach, a także oceniać osobowościowo. Fatalnie wypada i bardzo negatywnie, na bakier mu z moralnością, a intelektualnie jest płytki, zaś ideowo najbliżej mu czarnym postaciom naszej historii.
Oto ten substytut prawdziwego z krwi i kości prezydenta zechciał zwołać Radę Gabinetową, na której zamierzał zyskać przewagi nad rządem, ale Donald Tusk, postać wybitna, sprowadził kmiotka na ziemię i kopniakiem kompetencji wysłał go z powrotem w kosmos.
Waldemar Żurek, minister prawiedliwości, uważa, że owa rada była stratą czasu. I słusznie. Był na niej, nawet go nie przepytano, bo się bali, że Nawrocki i jego patałachy dostaną jeszcze większego kopa i wyśle ich poza Układ Słoneczny.
Bardzo ciekawy wywiad w Onecie z Żurkiem pokazuje, jak duża to osobowość. Nie boi się zamiatać wymiar sprawiedliwości po Ziobrze, który przez tego nowotwora został dosłownie zasrany, zniszczony, a prawo stało się bezprawiem.
Chcialoby się westchnąć: gdyby Żurek był wcześniej ministrem, to Trzaskowski zostałby prezydentem, ale... Hegel. Zło, które się stało, musiało się zdarzyć. Taka nasza odwieczna polska głupota.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz