Eliza Michalik - Czarny scenariusz dla Polski jest już realizowany. "Rosja nas pokona, bo pokonaliśmy się sami", 16.07.2025

 

Nielegalne bojówki Roberta Bąkiewicza na granicy to nie jest problem imigracji. To test. Kto dziś pozwala bojówkarzom Bąkiewicza patrolować granice, jutro pozwoli im patrolować ulice. A pojutrze… wybory.

To bardzo ważne, żeby zrozumieć, że w tej chwili na naszych oczach rozgrywa się coś znacznie poważniejszego niż kolejny epizod z udziałem radykalnego prawicowca próbującego, jak wielu przed nim, zbudować swoją pozycję polityczną na ludzkim strachu.

Prawdziwe pytanie, które powinni sobie dziś postawić Polacy nie brzmi: „Czy Polska jest zabezpieczona przed migrantami?”, tylko: „Czy Polska obroni się sama przed sobą? Przed wewnętrznymi destrukcyjnymi procesami, które toczą się tu od dawna, ale teraz nabrały ogromnego przyspieszenia i niszczycielskiej mocy”.

Narodowo-prawicowa rewolucja urosła w siłę

Tak bardzo, że nie potrzebuje już partii ani sejmu, żeby rządzić Polską. Najgorsze, że jej paliwem nie jest „siła” fanatyków, bo każdy fanatyk, choć przemocowy jest w głębi duszy słaby i skrywa wątpliwości. Jej prawdziwym paliwem jest słabość i bezradność polityków, którzy powinni nas bronić. I o tę słabość ich oskarżam.

Dlaczego policja i prokuratura nie zastosowały wobec Bąkiewicza i jego bojówek przepisów prawa? Dlaczego nic nie zrobiły? Dlaczego rząd pozostaje bierny?

Wszyscy przecież rozumiemy – rozumie to PiS i rozumieją politycy KO, premier Tusk i minister Siemoniak, dziennikarze i społeczeństwo – że bojówki wyjęte spod kontroli państwa to państwo bez prawa.

Kiedy na ulicach pojawiają się „nieformalne patrole obywatelskie” z własnym zapleczem medialnym, bronią już nie tylko symboliczną, ale i realną, z zapleczem (jak samochody, mundury, PR, retoryka walki, militarne rytuały i wsparcie najważniejszych prawicowych polityków) – to nie jest marginalny incydent. To alarm.

Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.

To oznaka końca monopolu państwa na przemoc. Czasów, kiedy tylko państwo mogło, w granicach prawa i uzasadnionych, służących dobru społecznemu przypadkach, stosować wobec obywateli przemoc bezpośrednią.

Tak więc całkowita bezkarność ludzi Bąkiewicza i brak jakiejkolwiek reakcji ze strony premiera, szefa MSW i prokuratora generalnego oznacza, że na naszych oczach przestaje obowiązywać dawny porządek prawny.

Jesteśmy świadkami tworzenia się, przy całkowitej bierności rządzących nowego groźnego porządku równoległego.

Tak powstają autorytarne organizacje parapolityczne: najpierw „chronią”, potem „edukują”, a na końcu siłą i uznaniowo „egzekwują”.

Ich legitymizacja nie pochodzi z Konstytucji i ustaw, lecz z mitów: o upadku cywilizacji, zdradzie elit i potrzebie walki z wewnętrznym wrogiem, rzekomo gorszym niż zewnętrzny (np. Rosja).

Będzie nowy sojusz

A ponieważ idziemy prostą drogą do fuzji i najprawdopodobniej wspólnych rządów Konfederacji, PiS, Polski 2025 i PSL – już wiemy, że będzie to sojusz, który zalegitymizuje brutalną przemoc wobec obywateli i będzie ich „dyscyplinował” zastraszając.

W ciekawym artykule z ostatniego numeru tygodnika „Polityka” o podobieństwach „Ruchu Obrony Granic” Bąkiewicza do MAGA i trumpizmu autor, Mateusz Mazzini stawia ciekawą tezę: te ruchy zachowują się, jakby szykowały się do kampanii wojennej, nie politycznej.

Jeśli PiS zawrze formalny lub nieformalny sojusz z Konfederacją i resztą „przystawek” to takie brutalne organizacje zyskają oficjalną ochronę prawną i polityczną, co w połączeniu z prezydenturą Karola Nawrockiego, który już patronuje powrotowi ludzi Macierewicza do BBN, daje obraz skrajnego zagrożenia wewnętrznego dla Polaków.

Mało tego, Bąkiewicz i jego naśladowcy zyskają nie tylko legitymizację, ale medialną glorię, chwałę. Będą traktowani jak bohaterzy, co całkowicie odwróci świat naszych wartości.

Zaczną działać nie na obrzeżach życia publicznego, ale w centrum. Nie będą już fanatykami, będą uznawanymi liderami i przywódcami.

Już dziś stawiam tezę, że kolejne wybory odbędą się w atmosferze zastraszania i propagandy. I już dziś wiem, że jako Polska zostaniemy sami, bo ani Zachód, ani USA (gdzie też rozpycha się autorytaryzm) nie będą ratować kraju, który sam schodzi z drogi demokracji.

Rosja nas pokona. Ale zawsze będę pamiętać, że było to możliwe, bo najpierw pokonaliśmy się sami.


Felieton Elizy Michalik >>>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz