Gdzie zaczyna się handel, tam kończy się pamięć… (z blogu myDemokracja_online), 19.11.2025

Z pamięcią jest jak z raną: nie wolno jej rozdrapywać dla zysku.

Kiedy dokumenty po ofiarach Holokaustu trafiają do katalogów aukcyjnych, dzieje się coś więcej niż moralny błąd.

To moment, w którym cywilizacja opuszcza wzrok, a rynek zaciera ręce.

I właśnie ten moment trzeba dzisiaj nazwać po imieniu.

Marian Turski, więzień numer 83543, mówił w 75. rocznicę wyzwolenia Auschwitz:

„Nie bądźcie obojętni. Auschwitz nie spadło z nieba.”

Te słowa nie są przestrogą z przeszłości. One są diagnozą teraźniejszości.

Ślad, który nie ma ceny

— felieton o handlu pamiątkami po Holokauście, o przyzwoitości i pamięci.

Jest coś perwersyjnego w widoku katalogu aukcyjnego przepełnionego papierami, karteczkami, zdjęciami i listami — rzeczami, które kiedyś były fragmentami życia ludzi, których życie brutalnie przerwano.

Ktoś je posegregował, opisał, sfotografował, wystawił numerem licytacji i zaproponował, żeby „ktoś” dał za nie ofertę.

To nie są antyki bez kontekstu: to świadectwa straty, dokumenty, które noszą imiona, adresy, daty.

To — w najbardziej dosłownym sensie — czyjeś pamięci.

A pamięć nie jest na sprzedaż.

W ostatnich dniach na pierwszy plan wyszła sprawa katalogu niemieckiego domu aukcyjnego Felzmann w Neuss, który planował licytację ponad 600 przedmiotów i dokumentów związanych z nazistowskim systemem terroru — listów, kart więźniarskich, akt i innych materiałów identyfikujących ofiary.

Reakcja była natychmiastowa: muzea, instytucje pamięci, organizacje żydowskie i politycy wezwali do wycofania oferty.

W ciągu kilku dni katalog zniknął ze strony aukcyjnej, a sprawa trafiła do debaty publicznej.

To nie jest incydent — to powracająca rana.

Rynek co jakiś czas próbuje nadać cenę temu, co powinno być dostępne wyłącznie dla pamięci zbiorowej, nie dla prywatnej własności.

🔷Dwie logiki — i tylko jedna jest ludzka

Dlaczego to tak boli?

Bo tu ścierają się dwie logiki:

1. Logika pamięci:

Rzeczy po ofiarach powinny trafić do muzeów, archiwów, instytucji edukacyjnych — tam, gdzie ich znaczenie zostanie zrozumiane i zachowane.

2. Logika rynku:

Wszystko można wycenić. Wszystko można sprzedać.

Wszystko staje się towarem.

Ale gdy pamięć staje się towarem — traci godność.

Zamiast pytać „kim byli ci ludzie?” ktoś pyta „ile to warte?”.

To nie tylko nietakt.

To wtórna dehumanizacja.

🔷„Nas była zawsze maleńka mniejszość” — a dziś jest jeszcze mniejsza

Marian Turski w jednym z wywiadów powiedział:

„Nas była zawsze maleńka mniejszość. Została jeszcze mniejsza.”

Dzisiaj każdy ich przedmiot — list, kartka, zdjęcie — to nie „unikat”, lecz świadek, który nie może mówić.

Jeśli trafia na aukcję, zamiast do archiwum, znika kolejna szansa na to, by pamięć była wspólna.

Bo pamięć Zagłady musi być wspólna.

W przeciwnym razie rozpada się jak domek z kart.

🔷Drugie dno: zaniedbania, które teraz wracają

Po II wojnie światowej przedmioty ofiar trafiały do przypadkowych miejsc:

🔹wywożono je jako makulaturę,

🔹nagrobki żydowskie używano jako materiał budowlany,

🔹zdjęcia i dokumenty lądowały na strychach, w piwnicach, w szufladach ludzi, którzy nie rozumieli, co trzymają.

Dziś, kiedy muzea próbują odzyskać, skatalogować i zabezpieczyć te ślady — rynek wyrywa je z rąk historii i próbuje przemienić w towar.

Aukcje takie jak ta nie tylko urażają moralność.

One obrażają pracę pamięci, która trwa od lat i nigdy nie jest skończona.

🔷Potrzeba prawa, nie tylko wstydu

Gwałtowne reakcje były słuszne.

Ale nie wystarczą.

Musimy zadać pytania, od których zależy przyszłość pamięci w Europie:

🔹Czy prawo powinno zakazać komercyjnej sprzedaży dokumentów identyfikujących ofiary ludobójstw?

🔹Czy powinna istnieć europejska instytucja nadzorująca obrót takimi materiałami?

🔹Czy państwa powinny mieć obowiązek przejmowania i archiwizowania takich zbiorów?

To pytania o charakter etyczny, prawny i cywilizacyjny.

Bo pamięć o Zagładzie jest nie tylko historią — jest testem człowieczeństwa.

🔷Gdy pamięć staje się towarem, cywilizacja traci kompas

Przyzwoitość to słowo, które wielu nadużywa, ale w tym kontekście odzyskuje znaczenie.

Przyzwoitość to decyzja:

Co robimy z przedmiotem, który przetrwał zbrodnię?

Oddajemy go do muzeum?

Czy do katalogu aukcyjnego?

Przyzwoitość to działanie:

🔹presja na instytucje,

🔹reagowanie na próby komercjalizacji,

🔹wspieranie miejsc pamięci,

🔹dopominanie się o jasne i twarde prawo.

Jak mówił Turski:

„Nie bądźcie obojętni — bo obojętność jest pierwszym krokiem.”

🔷Pamięć nie jest towarem

Kiedy człowiek odnajduje w cudzej kolekcji swój list z obozu, swoje zdjęcie, ostatni ślad życia — nie da się tego opisać słowami.

To moment, w którym historia pyta:

„Czy naprawdę o to nam chodziło? Żeby pamięć o tragedii zamienić w obiekt kupna-sprzedaży?”

Bo pamięć, której nie chronimy, zamienia się w dekorację.

A pamięć, którą sprzedajemy, zamienia się w towar.

A wtedy historia przestaje ostrzegać.

Zaczyna milczeć.

Dlatego powiem to prosto, bez uniku:

pamięć nie jest na sprzedaż — nigdy i nigdzie.

✍️Jeśli chcemy być społeczeństwem przyzwoitym, musimy dopilnować, by przedmioty ocalałe z Zagłady trafiały tam, gdzie ból zamienia się w naukę dla świata — nie w cenę wywoławczą.

Z blogu myDemokracja_online >>>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz